Na Ukrainie trwa wojna. Polski rząd podjął w związku z tym jednoznaczne działania. Wszyscy obserwujemy bestialstwa, których dokonują Rosjanie, wypływają także dowody dokonywanego przez nich ludobójstwa. Równolegle w Internecie trwa podśmiewywanie się z nieudolności rosyjskiej armii, ale i po pierwszych dniach szoku, którym dla większości obserwatorów była bohaterska i skuteczna obrona Ukrainy pojawiają się głosy przeróżnych wichrzycieli, którzy z lubością przypatrywaliby się kłótni Polaków z Ukraińcami i starają się jak mogą zasiać w serca ludzi wątpliwości i ziarno zła. Właśnie tak – ziarno zła. W innych okolicznościach być może sam uznałbym tego rodzaju określenie za groteskowe, ale aktualnie sytuacja jest zero-jedynkowa. Albo wspierasz działania polskiego rządu w związku z tą wojną, albo zamilknij, bo w najlepszym razie zostanie ci przypisana łatka pożytecznego idioty. Jak wszystko pójdzie dobrze, to czasy gdy można sobie było bajdurzyć do woli „na każdy temat”, pewnie wrócą, ale po tej lekcji, którą właśnie dostajemy liczba chętnych do słuchania różnych mądrości, bez popukania się w czółko zostanie silnie zweryfikowana. Ludzie mogą zapomnieć w natłoku informacji o wielu sprawach, ale teraz rozgrywają się wydarzenia o największym ciężarze gatunkowym i powinny zostać dobrze zapamiętane. Skutki tych wydarzeń nie dotykają nas swoją brutalnością tylko dlatego, że dzielni Ukraińcy i wielu ochotników z całego świata podjęło bardzo trudną walkę z przeciwnikiem, który nie trzyma się żadnych zasad i z dumą czerpie z katowskich wzorców, które przez wieki udało mu się wypracować.

Rosyjska propaganda okazała się kilkukrotnie silniejsza od rzeczywistych możliwości, uwierzyli w nią również Niemcy czym doszczętnie zdemaskowali się w oczach Ukraińców i krajów Europy Środkowej - „W naszej ocenie, wy Ukraińcy, możecie mieć kilka godzin. Teraz w ogóle nie ma sensu wam pomagać”. Tymczasem, tu na miejscu, w Polsce od ponad miesiąca codziennie demaskują się działający na odcinku wojny informacyjnej ochotnicy sączący w nasze uszy tak subtelne jaki prymitywne manipulacje. Ich narracje zasadniczo się nie zmieniły, zmieniły się natomiast okoliczności i w tym świetle możemy dużo łatwiej odkryć kto jest kim w tej grze. Puzzle powoli układają się w całość. Paplanie oraz pogróżki Żyrinowskiego i jemu podobnych mogły być przez młodsze pokolenie – nie znające represji za samo słowo „Katyń” – uznawane za niegroźny folklor, próbę racjonalizacji własnych niedostatków ekonomicznych i przerzucenia odpowiedzialności na zewnątrz. No przecież ci biedni Rosjanie muszą sobie jakoś wytłumaczyć własną niedolę, marzy im się dawne imperium, a że ktoś z powodzeniem sprzedaje im takie bajeczki - co w tym złego? Okazuje się, że długofalowo przyniosło to skutki silniejsze niż komukolwiek mogło się wydawać – szczególnie w dobie ekspansji mediów społecznościowych – i już chyba nikomu nie jest do śmiechu. Korumpowanie polityków Zachodu na masową skalę, tworzenie na bogato telewizji RT, oddziaływanie w sferach sportowych – wszystko to procentowało pozornie spójnym obrazem odradzającego się mocarstwa.

Sam kilka lat temu czytałem analizę, z której wynikało, że z Rosją nie mamy żadnych szans, parę jednostek Specnazu w pierwszych godzinach zneutralizuje naszą infrastrukturę krytyczną, a potem to już sami się poddamy, bo wszystko dla każdego będzie jasne. Dzisiaj dla większości Polaków i Ukraińców jest jasne w jakiej znaleźliśmy się sytuacji. Nie pozwólmy mącić sobie w głowach, dzielić włosa na czworo i zastanawiać czy gdzieś tutaj nie ma drugiego czy trzeciego dna. Wojna jest wojną, kto nie miał okazji wysłuchać przodków, którzy lakonicznie i ze zgrozą opowiadali o własnych przeżyciach mógł wytworzyć w sobie przekonanie, że żyjemy w innej epoce, gdy pewne okropności nie mają już prawa się wydarzyć. Sam do końca wierzyłem, że do wojny nie dojdzie. Podjęcie decyzji o jej rozpoczęciu wydawało mi się po prostu nielogiczne. Dzisiaj mamy w samej tylko Polsce 2,5 miliona uchodźców z Ukrainy, tysiące ofiar śmiertelnych i nikłe szanse, że dramat szybko się zakończy.

Rosja może być silna wyłącznie słabością innych. Jeżeli w Polsce będziemy rozbici i podzieleni, to nie oczekujmy, że Zachód, który prowadzi tam rozliczne interesy zajmie bardziej zdecydowane stanowisko.

Jeśli to dla kogoś za mało, to na koniec przywołam filmik, który dobrych kilka lat temu zobaczyłem właśnie w telewizji RT, gdzie był promowany na stronie głównej. Mecz hokeja rosyjskiej ligi nagle zostaje wstrzymany, z boku na lodowisko wjeżdża Putin, zbiera krążek, mija niespecjalnie próbujących mu przeszkadzać zawodników jednej z drużyn, strzela gola i robi objazd wzdłuż band wśród wiwatującego dziko tłumu. Jeśli przegramy tę wojnę, oglądanie takiej żenującej nędzy będzie najlepszym co może nas spotkać.

Z premedytacją nazwiska prezydenta Rosji użyłem dopiero w ostatnim akapicie – to nie jest tylko jego wojna.